BLOG

My, informatycy

Poniższy tekst proszę przyjąć z dystansem, ponieważ ma on za zadanie poprawić humor informatykom, a nie ich dołować. Przyjęte uogólnienia wiadomo, że są tylko uogólnieniami, a poszczególne punkty są moją, subiektywną i przedstawioną w krzywym zwierciadle opinią 🙂

***

Wczoraj wieczorem miałem chwilę dla siebie i postanowiłem się pozastanawiać przez moment nad ogólną charakterystyką różnych zawodów. Zainspirowany rozmową z przyjacielem, który jest pracownikiem helpdesku w dużej korporacji doszedłem do wniosku, że informatyka wcale nie jest łatwym kawałkiem chleba i – wbrew obiegowej opinii – nie dla wszystkich jest „najbardziej dochodowym zawodem”. Potem doszły moje przemyślenia i tak się zastanawiam na totalnym luzie- jaki jest sens bycia administratorem sieci czy pracownikiem helpdesku, a nawet trenerem IT (poniższe punkty w większości nie dotyczą programistów i webmasterów), skoro:

  • musisz być zawsze na bieżąco z technologią, której jest coraz więcej – teraz nawet pralka ma WiFi
  • musisz ciągle być blisko wiedzy, blisko systemów, a najlepiej spać z monitorem pod poduszką i przed zaśnięciem zamiast „baranów” liczyć pakiety danych
  • musisz nieustannie spędzać czas nad książkami, przy komputerze, nad schematami i fachową prasą – więc zapomnij o czytaniu czegokolwiek innego, bo jest to stratą czasu i potencjalną możliwością wypadnięcia z obiegu. Jedna książka nie na temat to 3 miesiące technologii w plecy
  • warto zrobić kilka certyfikatów, trochę szkoleń – to kosztuje furmankę pieniędzy, a gdy już ją zapłacisz, nauczysz się, zdasz egzamin- technologia jest już nieaktualna, bo właśnie wymyślili nową
  • musisz utrzymywać kontakty z ludźmi w branży, by znać inne spojrzenie na problemy- bo Twoje spojrzenie, mimo 50 letniego doświadczenia, może być niezgodne z normą ISO, ITIL albo inną „dobrą praktyką” czy procesem biznesowym
  • musisz wszystko testować i inwestować kupę kasy w sprzęt, który dzień po zakupie jest już nic nie warty i przestarzały
  • musisz być dyspozycyjny, bo jak padnie sieć o północy to wstajesz i naprawiasz. Ewentualnie śpisz dalej i rano jedziesz odebrać wypowiedzenie
  • praca jest mocno stresująca- odpowiadasz za DANE, które mogą dla firmy być na zasadzie: „być albo nie być dalej na rynku”. A jeśli padnie „nie być”, to i Ciebie nie ma, a dług za przewinienie pozostaje jeszcze do spłaty Twoim prawnukom
  • nie cieszysz się zbytnim poważaniem wśród pracowników innych działów, bo dla większości ludzi dookoła „nic nie robisz tylko siedzisz przed komputerem” lub „bierzesz kupę kasy za pięć kliknięć myszką„.
  • posiadana przez Ciebie wiedza jest praktycznie zawsze nieaktualna (codziennie powstają nowe systemy)
  • ilekolwiek byś umiał, na pewno jest gdzieś jakieś małe, chińskie, 5 letnie dziecko, które robi to lepiej i szybciej
  • nie możesz być ekspertem w całym IT, bo jest zbyt obszerne, a jak się zbyt wąsko wyspecjalizujesz, to „nie jesteś elastyczny” i „nie chcesz się rozwijać„: Tak, a te ostatnie 25 lat czytania książek i klikania to nie rozwój w końcu… Znalezienie odpowiedniego balansu to poszukiwania na całe życie. Jakoś nikt nie dziwi się ortopedzie, że nie zna się na sercu, a mimo wszystko dziwią się adminowi, że nie umie napisać aplikacji mobilnej dla Androida albo programiście, że nie umie skonfigurować serwera.
  • rok w innym zawodzie lub bezrobocia to 5 lat nadrabiania zaległości
  • misja?! jaka misja- doskonale wiesz, że Twoja praca to koszt dla pracodawcy i nie wnosisz absolutnie nic do jego firmy poza ułatwieniem pracy (czasem pomożesz zaoszczędzić, ale nie wytwarzasz bezpośrednio sprzedaży), a istniejesz tylko dlatego, że ludzie nie potrafią posługiwać się komputerami. I doskonale wiesz, że wywali Cię jak tylko znajdzie się jakiś automat, który zrobi to za Ciebie lub kiedy już pozna wspomniane wcześniej chińskie dziecko. Nie generujesz bezpośredniego przychodu, więc w razie kryzysu jesteś pierwszy od odstrzału (choć ja bym akurat najpierw odstrzelił inne działy, ale to na osobny artykuł:-) )
  • stawka- jakiej byś nie podał, znajdzie się student, który zrobi to za 50 zł albo jeszcze dopłaci (może nie zrobi tak samo i może gorzej, z mniejszym doświadczeniem, ale klienci/pracodawcy patrzą na stawki a nie jakość pracy i proponowanych rozwiązań)

I myślisz sobie- no tak, ale przecież te niesamowite zarobki w IT, te góry pieniędzy, o których pisze prasa i trąbi telewizja. Te miliardy na kontach, pełnia życia i prestiż. Pięć jachtów w garażu, odrzutowiec w ogrodzie, Rolls Royce na dachu, krokodyl w akwarium i centrum dowodzenia na strychu.

Odpowiem: może w telewizji mają te miliony (oj, mają, zwłaszcza ci, których produkują masowo w programach rozrywkowych i serialach), bo na pewno nie w helpdesku IT czy tym bardziej na tzw. pierwszej linii wsparcia. W niektórych, znanych mi przypadkach kasjer w biedronce zarabia więcej lub tyle samo co pracownik helpdesku. Różnica jest taka, że kasjer po wyjściu z pracy nie musi już o niej mysleć. I nie musi się całe życie uczyć.
Ale dla TV i prasy wystarczą dobrze zarabiający programiści, webmasterzy i właściciele firm IT, aby uznać, że cała branża IT to góra złota. Bo oni nie rozróżniają specjalizacji. Ciekawe, czy dla nich kardiolog to też to samo, co okulista? I czy pracownik państwowej przychodni jest też w jednym worku z właścicielem prywatnej kliniki?

No ale dość już gorzkich słów, bo czas na odpowiedź na najbardziej narzucające się pytanie: czemu więc pracujemy w IT, skoro to taki hardcore?

Odpowiedź jest prosta: po prostu to KOCHAMY i jesteśmy kompletnymi świrami na punkcie nowych technologii– bo innego, logicznego wytłumaczenia nie ma.
Zrozumcie więc, że jesteśmy trochę inni i nie dziwcie się, że jeździmy ze starym komputerem na wakacje, a wracamy z nowym. Nie dziwcie się, że chodzimy we flanelowych koszulach, ale nie mamy czasu śledzić nowych trendów mody, bo w czasie przeglądania katalogu ciuchów powstało właśnie 34553482034 nowych błędów w systemach, które musimy rozgryźć do kolejnego szkolenia/wizyty u klienta/spotkania na szczycie. Możemy się za to poszczycić niezliczoną ilość zalet, a to tylko kilka z nich:

  • Jesteśmy najlepszymi partnerami, bo musimy być cierpliwi (odpowiadać tysiące razy na to samo pytanie, na które odpowiedź jest przecież prosta;-) ).
  • Jesteśmy najlepszymi klientami, bo nie mamy czasu marudzić (czekają książki, VOD i maszyny wirtualne w domu).
  • Jesteśmy najlepszymi sprzedawcami, bo próbujemy dokładnie wytłumaczyć (patrz pkt 1).
  • Jesteśmy najlepszymi kumplami, bo o ile nie masz lepszego sprzętu w domu, nie będziemy Ci niczego zazdrościć
  • Jesteśmy na ogół w wąskiej grupie najbardziej zaangażowanych w firmę ludzi (w końcu wiemy, że jesteśmy pierwsi do odstrzału w razie kryzysu;-) )
  • Nie plotkujemy, nie obgadujemy koleżanek z działu księgowości (czasem obgadujemy HR, ale tylko czasem;-) ) – bo nas to nie obchodzi, kto ma dziś niedopasowane buty do fryzury – jak wspomniałem, nie śledzimy katalogów mody
  • Łatwo nam kupić prezent na urodziny (jakikolwiek elektroniczny gadżet będzie strzałem w dziesiątkę!)
  • Jesteśmy kreatywni i wymyślamy rozwiązania ułatwiające życie oraz oszczędzające czas – bo sami mamy tak mało czasu dla siebie, że oszczędzamy go gdzie tylko się da i mamy w tym wieloletnią praktykę
  • Nasza doba ma 30 godzin
  • Często mamy wiele hobby, bo jak się spędza czas non stop na jednym, to można oszaleć, jakkolwiek by się go nie kochało!
  • Potrafimy się bardzo szybko uczyć i przystosowywać (w końcu robimy to non stop!)

 

Można by więc rzec, że jeśli nie IT, to poradzimy sobie wszędzie. Absolutnie wszędzie. Jesteśmy odporni na zmiany na rynku 😉

Pracodawcy, Klienci, Wolny Rynku, Pędząca Machino Nowych Technologii, Świecie Nasz – nie zniechęcicie nas, bo mamy pasję!

ul. Czereśniowa 98 lok. 230
02-456 Warszawa

Biuro: 22 3507809

Opiekun techniczny: 571-601-698

Umowy/oferty: 571-601-700